czwartek, 25 lutego 2016

Od Asami

Obudziłam się zalana potem. Odgarniając grzywkę, wymamrotałam do siebie zadowolona.
-Znowu ten sam sen... - zapruczałam pod nosem. Zeskoczyłam z łóżka i na boso podeszłam do okna, opierając się łokciami i parapet. Dziś była piękna noc. Niebo było prawie aksamitnie czarne. Na czarnym tle, królował majestatyczczny, szary księżyc, który dawał słabe srebrzyste promyki światła. Resztę nocnego nieba zajmowały gwiazdy. Było ich tak dużo i wszystkie inne. Tak samo jak ludzie. Niektóre gwiazdy migotały radośnie. Były jasne i emanowały radością. Jednak nie były świądom, że kiedyś zgadną. Praktycznie nie zwracały uwagi na te małe, słabo świecące się gwiazdki, które świecą ostatnimi siłami. Były one takie malutkie. Można by powiedzieć, że nic nie znaczące, ale wypełniały pustą przestrzeń, której nie mogły wypełnić te duże gwiazdy.
Odeszłam od okna, zakładając czarne spodnie i czarną bluzę z kapturem. Wyszłam z domu. Nie śpiesząc się ruszyłam w stronę łąk. Mijałam domy, innych. Nie które były puste, lecz inne zamieszkałe, ale tak samo czarne i milczące. Wszystko i wszyscy śpią. Tylko nie ja.
Po około 30 minutach drogi byłam już na łąkach i szłam przez ubitą drogę, na której i tak mimo wszystko chciała urosnąć trawa. Spojrzałam w niebo, teraz było o wiele piękniejsze. Znowu ruszyłam wolnym tępem, lecz na swojej drodze dostrzegłam ciemną sylwetkę, która na pewno nie należała do kobiety. Przemieniłam się w pantere. Pod postacią kota, widać tylko moje świecące ślepia. Stanęłam około 1,5 metra od postaci. Wyczułam w nim wampira. Wiedziałam, że wampiry i wilkołaki za sobą BARDZO nie przepadają, ale jeszcze nie wiedziałam o relacjach: wapmiry-kotołaki. Tak jak myślałam, mężczyzna, odwrócił się w moją stronę. Lustrojąc moją kocią postać, swoimi niebieskimi oczyma.
-A kogo my tu mamy...- nie dokończył gdyż wróciłam do postaci człowieka. Zdjęłam kaptur z głowy, ukazując swoją twarz.
-Wampira...? - dopowiedziałam z ironicznym uśmiechem. Mimo wszystko co do tego chłopaka, przeczówałam kłopoty... Spojrzał na mnie lekko niezadowolony. Usłyszałam jak cichutko mamroczę pod nosem.
-Kotołak...? - ja jako posiadająca cechy kota, bez problemu to usłyszałam. Wydłurzyłam pazury, pokazując mu je, jednocześnie mówiąc.
-W rzeczy samej. - odpowiadam, na jego pytanie, na które sam siebie zapytał. Uśmiecham się z lekką ironią.

Alex? :')
Niucham kłopoty od ciebie XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz