piątek, 26 lutego 2016

od Gemmy do Asami

Pantera stała się nagle człowiekiem, kobietą. Ah.. czyli w tej okolicy jest więcej osobników takich, jak ja. Dobrze wiedzieć. Niechętnie wróciłam do swojej postaci, którą trochę gardziłam. Nienawidziłam ludzi.. To podobno oni zabijali wszystkich podobnych do mnie, bo bali się, że możemy im coś zrobić. Ugh.. te żałosne, nic nie warte stworzenia.. Najchętniej to bym wszystkich wybiła, żeby rasa Kitsune górowała w tym świecie, a potem były właśnie te.. No.. Jaka to... Ah!Pamiętam! Kotołaki. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że obie milczymy.
- Gemma- Odpowiedziałam krótko, spoglądając w jej oczy.
- Miło mi- Kolejny promienny uśmiech wylał się na jej twarz.
Skinęłam głową, zakładając ręce do tyłu. Trochę mi się robiło niezręcznie, ponieważ nie często z kimś rozmawiam, jestem typem samotnego strzelca.
- Malomówna jesteś- Zagadnęła w końcu- Patrzę, że mam nawet okazję poznać kitsune.
- A ja kotołaka.
- Ano masz i będziesz miała okazję poznać jeszcze trochę.
- Huh? - Uniosłam brew.
- Wiesz, podobno w tym obozie są jeszcze inne rasy, chodź przejdziemy się.
Ah.. więcej moje podejrzenia co do obozu okazały się słuszne. Skinęłam głową, podchodząc bliżej do dziewczyny.
- No więc?
- Trochę tego jest- Ruszyła przed siebie- Są kitsune, wampiry, Kotołaki, zmiennokształtni, których chwilowo brak.. Aniołów i demonów też.. Wilkołaki..
- Trochę ras tutaj mamy.. - Skinęłam.
- Ano, wilkołaki mają alfę. Tak samo jak kitsune, które jest podzielone na dwa zakony...
- Zakony..? - Zaciekawiłam się.
- Nie wiedziałaś?
Nie odpowiedziałam na pytanie. Skąd miałam to wiedzieć, jak nikt mi nic nie powiedział. To wszystko.. wina.. rodziców.. Ponieważ.. moja matka była czystej rasy kitsune, a ojciec... człowiekiem... Wrrr ten wstręt do ludzi nigdy mi nie zmaleje.. to też drugi powód, dlaczego ich Nienawidziłam. Nie mówili mi o niczym, niby chcieli mnie chronić.. ale nic mi to nie dało..
- Gemm? - Zapytała moja towarzyszka- wszystko gra..?
- Ta.. Przeszłość za mną chodzi- Mruknęłam od niechcenia.
- Ouh..
- Nieważne.. lepiej opowiedz mi coś jeszcze.

< Asami? >

Od Sam

Byłam wkurzona. Bardzo wkurzona. Nie minął nawet tydzień do dnia, w którym moja kochana siostrzyczka oświadczyła, że nie jestem im w domu do niczego potrzebna. To takie zabawne... a jednocześnie tak potwornie drażniące. Zawsze miałam wrażenie, że utrzymujemy ze sobą dobre kontakty. Chociaż, gdyby bardziej się nad tym po pozastanawiać to Ann zawsze miała się za lepszą. Nigdy nie powiedziałam jej o swoich umiejętnościach i nadal nie mam zamiaru tego robić. Niech gwiazdorzy sobie dalej, byle daleko ode mnie.
Biegłam akurat przez plaże. Wykończyłam już wystarczająco dużo leśnych zwierząt i teraz wyładowuje się poprzez aktywność fizyczną. Sama trochę się zdziwiłam, że po wycieczce w góry jeszcze nie mam dość. Fale delikatnie obmywały moje łapy, a wiatr rozwiewał czarną sierść. Mewy uciekały na mój widok, zresztą nie ma co się im dziwić. Gdyby taka nie odleciała, zapewne skończyłaby podobnie jak inne napotkane zwierzęta. "Chyba powinnam nauczyć się choć odrobinę hamować..." - przeszło mi przez głowę, gdy patrzyłam na szybujące po niebie ptaki. Teraz złość na siostrę zniknęła, a pojawiła się złość na samą siebie. Jeszcze bardziej wk*rwiona zerwałam się z miejsca biegiem. "Jak ja mogłam w ogóle tak pomyśleć?!" - zastanawiałam się, czy aby na pewno wszystko ze mną w porządku. Pogrążona w myślach dobiegłam do lasu. Zmieniłam się z powrotem w siebie i skoczyłam na gałąź pierwszego lepszego drzewa. Gdy upewniłam się, że nie zlecę, włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy. Długo sobie w spokoju nie siedziałam, z racji pojawienia się kogoś w okolicy. Szybko przerwałam wykonywane dotychczas rzeczy i wyjrzałam w stronę, z której szedł. Tak, jakby coś tropił... Wydawało się, że idzie po moich śladach. Doszedł do drzewa, na którym siedziałam i rozejrzał się wkoło. Skorzystałam z okazji, że jest odwrócony tyłem - objęłam nogami gałąź i zawisłam tuż przed nim. Stuknęłam tą osobę w plecy.
- Raczej słaby z Ciebie tropiciel. Mów ktoś ty i czego chcesz. - zażądałam.

(Ktosiu?)

Od Asami CD Alex'a

Jedyne co potem robiłam, to włóczyłam się po terenach obozu. Od czasu do czasu mijałam innych członków obozu, lecz przez większą część czasu, spacerowałam samotnie. Przez tego kolesia, którego spotkałam na łące, trochę podniosło mi się ciśnienie, lecz potem nerwy ustąpiły ciekawości. Przecież wszyscy są tak ciekawi. Ten młodzieniec, był ciekawy, ale ewidentnie chciał mnie sprowokować i zdenerwować. Westchnęłam głęboko, na tą myśl. Jednakże po upływie godziny, postanowiłam wrócić na łąki z nadzieją, że wampira tam nie będzie. Przeszłam spokojnie, przez las napawając się jego spokojem i tą ciemnością, która była bardzo urokliwa. Gdy wyszłam za drzew, nic nie zobaczyłam. Była tylko pusta przestrzeń. Jednak po dokładnym obserwowaniu, terenu dostrzegłam sylwetkę wampira. Westchnęłam tylko na tą myśl. Podchodziłam ostrożnie, cicho. Jakoś nie potrafiłam go zaatakować. Cóż sprawa była dość prosta. On sobie leży, podchodzę rozrywam mu tchawicę. Cóż...jakoś nie potrafiłam. Może nie chciałam się utożsamiać z innymi z mojej rasy, którzy bez zastanowienia by zaatakowali.
- Nie musisz się tak skradać - usłyszałam głos, który wcześniej mnie tak irytował. Położyłam bezszelestnie łapę na trawię, jednocześnie się zatrzymując.
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytałam. Teraz sobie zdałam sprawę jakiż to banalne pytanie. Przecież, potrafi czytać w myślach, zresztą pewnie rozpoznał mnie po odgłosie kroków jak i po zapachu.
- Po pierwsze, twój zapach, a po drugie, strasznie głośno myślisz - odpowiedział, leżąc na trawie. Usiadłam, wsłuchując się w lekki wiatr. Wróciłam do postaci człowieka, po czym omijając leżącego wampira, podeszłam do drzewa, do którego wbił się mój scyzoryk. Wyjęłam ostrze z kory, po czym zamknęłam go i włożyłam go do rękawa. Po czym usiadłam pod drzewem, opierając się plecami o drzewo. Nadal patrzyłam na gwiaździste niebo, nie zwracając uwagi na wampira, który leżał nie opodal.

czwartek, 25 lutego 2016

Samantha Grant.

Imię i Nazwisko: Samantha Grant. 
Pseudonim: Sam, Sami, Blackie.
Wiek: 19 lat.
Płeć: Kobieta
Rasa: Wilkołak.
Pochodzenie: USA, Detroit.
Charakter: Nie jest jakimś typowym wilkołakiem. Momentami zachowuje się jak dzikus, który nie jest przyzwyczajony do towarzystwa. Nie wychyla się, jeżeli nie ma potrzeby. Jednak gdy takowa zachodzi, nawet się nie powstrzymuje i mówi prosto z mostu. Nie wielu rzeczy się boi, instynkt nie pozwala jej na odczucie strachu. Zresztą ogólnie okazuje niewiele uczuć. Uwielbia droczyć się z chłopakami, uważa ich reakcje za urocze. Z Sam nie jest łatwo się dogadać, często dla zabawy przedłuża negocjacje. Nie wystarczy powiedzieć kilka słodkich słówek i być posiadaczem ślicznych oczu, żeby ją zdobyć. Ma wymagania, co do facetów i prędzej sobie odpuszczają te wszystkie podchody, a tym samym całe "polowanie".WWiększość chłopaków uważa przez to za kompletnych frajerów i nie traktuje ich poważnie. Czeka aż któryś udowodni swoją wartość. 
Aparycja: Ma około 170-175 cm wzrostu. Jej ciemnobrązowe włosy sięgają łopatek i praktycznie ciągle są w nieładzie. Błękitne oczy najczęściej są strasznie oziębłe i zdają się być przenikliwe. Ma szczupłą i wysportowaną sylwetkę, a jednocześnie jest bardzo silna. Liczne treningi sprawiły, że jest świetnie rozciągnięta. 
Zainteresowania/Hobby: Muzyka, taniec i śpiew, gra na gitarze oraz instrumentach klawiszowych, szkicowanie, graffiti, boks, sporty drużynowe, lekkoatletyka. 
Orientacja: Hetero.
Zakochany/a: -.
Partner: "No boyfriend, no problems!", ale fajnie byłoby mieć kogoś na stałe...
Rodzina: Rodzice: Gwen i Michael, siostra Ann.
Towarzysz: Secret 
Inne:
~Pali, ale rzadko coś wypije.
~Non stop coś nuci, ale tylko w samotności. 
~Emocje wyładowuje na leśnych zwierzętach. 
~Kocha biegać, to ją uspokaja i daje czas do myślenia. 
~Uwielbia zwisać z drzew głową w dół. 
~Jest mocno rozciągnięta i potrafi sporo figur oraz akrobacji. 
Inne zdjęcia:123jako wilk
Steruje: kasia2007

od Renesmee cd Nathan'a

Towarzystwo chłopaka nadal troszkę mnie przerażało.
-Serio?- zapytałam i zeskoczyłam na ziemię , drzewa.
-Teraz zeszłaś?- zapytał zaskoczony
-Tak, wole nie ryzykować, że wilkołak zrzuci mnie z drzewa. Chłopak również zszedł z drzewa i usiadł na ziemi.
-Gdybym chciał cię zrzucić z drzewa już dawno bym to zrobił- Nathan się zaśmiałam. Usiadłam naprzeciwko niego.
-I tak mam wrażenie, że zaraz zrobisz mi jakomś krzywdę lub po prostu mnie rozszarpiesz- mruknęłam
-Jak się nie zdenerwuje to nic ci narazie nie zrobię- na twarzy chłopaka zagościł szeroki uśmiech. Odsunęłam się od chłopaka co wywołało u niego jeszcze większy uśmiech. Zmieniłam się w lisa i spojrzałam na niego badawczo zasłaniając się dziesięcioma ogonami. Kolejny śmiech chłopska zaczął mnie doprowadzać do szału. Powróciłam do ludzkiej postaci i położyłam się na trawie patrząc w niego.
<Nathan?>

Od Alex'a cd Asami

Dziewczyna gdzieś zniknęła w krzaczorach. Zaśmiałem się z tego powodu.
- no to wróciła do swojego domku - zaśmiałem się
W sumie miałem gdzieś tą dziewczynę tak jak jej imię
Poszedłem dalej... Nie zwracałem szczerze mówiąc na nic. Szedłem sobie bez trosko po terenach.
Nagle coś wyczułem...
Krew...
A raczej nie krew tylko kolacja szła.... i to nie byle jaka kolacja bo to był człowiek.
Wyszedłem z terenu chronionego przez barierę i poszedłem na łówy. Po chwili znalazłem się przed człowiekiem i wbiłem się mu w szyje.... wyssałem krew... Wróciłem do miejsca gdzie była bariera. Poszedłem na polanę i się położyłem patrzyłem w gwiazdy...
- nie musisz się tak skradać - powiedziałem
Poczułem, że pantera się zatrzymała
- skąd wiedziałeś że to ja?
- po pierwsze twój zapach, a po drugie tak głośno myślisz -mruknąłem
Dalej patrzyłem w gwiady nie mugałem, nie oddychałem tak jakbym był nie żywy w sumie jestem nie żywy
Assami ?

Od Asami XD Gemm'y

Leżałam pod postacią pantery na wielkim gazie, który był otoczony przez liście. Moja czarna sierść doskonale zlewała się z czarnym otoczeniem. Kilka metrów dalej było małe oczko wodne. Jego krystaliczna tafla odbijała srebrzystą poświate księżyca. Na granatowym niebie, gościł także, piękne gwiazdy, które żywo migotały. Może jeżeli bym się wsuchała, usłyszała bym jak migoczą? Tylko wyobraźnia...Jedyny dźwięk, który teraz słyszałam to cichy szelest liści i szmer chłodnego wiatru. Jednak po chwili usłyszałam cichy dźwięk, lekkich kroków, które ledwo było usłyszeć. Otworzyłam swoje zielone, ściecące oczy. Ukazała mu się Kitsune. Miała piękną srebrzystą sierść, która kontrastowała z błękitem oczu. Jednak piękna istota jakby wyczuła mój wzrok, i jej niebieskie oczy skierowane teraz były na mnie. Nie odrywając od niej oczu, wyszłam z ukrycia, pokazują swoją sylwetkę, którą rozjaśniało oczko wodne. Wróciłam do postaci kobiety. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Witaj. Jestem Asami - przedstawiłam się.

Gemma?